Nie ulega zatem wątpliwości fakt, iż kształtowanie się więzi emocjonalnej między przyszłym ojcem a dzieckiem w okresie prenatalnym jest złożonym procesem, u podstaw którego leży przede wszystkim stopniowe tworzenie obrazu dziecka jako odrębnej istoty, która będzie charakteryzowała się indywidualnymi właściwości i z którą w
fot. Adobe Stock, De Visu Nie chcę, aby mój syn spotykał się z nową partnerką swojego ojca. Uważam, że jest jeszcze za mały, by pewne sprawy zrozumieć. Mój były to zaakceptował, ale nie jego matka! Pamiętam swoją rozmowę z teściową, kiedy okazało się, że rozwodzimy się z Jackiem. A raczej, że to mój mąż odchodzi ode mnie i naszego dwuletniego syna, bo poznał inną kobietę. – Mam nadzieję, że mnie nie znienawidzisz, że go tak wychowałam – powiedziała, przepraszając mnie za swojego syna. – Nie chcę tracić z tobą kontaktu. Ani z Jasiem… – w jej oczach zalśniły łzy. – Nie straci mama – obiecałam. Nawet jeśli winiłam ją za to, że rozpieściła Jacka, to przecież nie ona wepchnęła go do łóżka innej kobiety. Zresztą, jak bym mogła pozbawić mojego syna dziadków. Już taka mściwa nie jestem Tym bardziej że w tej całej sytuacji teściowa trzymała moją stronę. Nie poszła podczas rozprawy rozwodowej zeznawać w sądzie, chociaż wiem, że Jacek ją o to prosił. – Nie będę kłamała, nawet dla syna – powiedziała. Byłam jej za to wdzięczna. – No cóż, nie da się ukryć, że to mój syn zawinił – powiedziała. – Jestem z mężem od trzydziestu lat. Różnie między nami bywało, ale nigdy nie było mowy o rozwodzie. Małżeństwo to małżeństwo. Człowiek trwa w nim dla dobra dzieci. Żal mi mojego wnuka, że będzie się wychowywał w niepełnej rodzinie. Nie myślałam nigdy, że może go spotkać coś takiego… Ja także nie myślałam. Jasio był wyczekanym dzieckiem, urodził się w trzy lata po naszym ślubie. Sądziłam, że Jacek jest z tego powodu szczęśliwy Tymczasem potem dowiedziałam się, że już w czasie, gdy byłam w ciąży, nawiązał romans w pracy. Początkowo być może błahy, ale potem… Pamiętam drugie urodziny Jaśka. Byli moi rodzice, teściowie, wspaniały tort. Mam zdjęcia z tego spotkania, oglądałam je wielokrotnie i zastanawiam się, czy widać już było po moim mężu, że myśli o rozstaniu. Moim zdaniem wyglądał na szczęśliwego – przytulał mnie i całował. Jak mógł być taki fałszywy? Musiał przecież już wtedy być zdecydowany, skoro dwa tygodnie później oświadczył, że się wyprowadza. W ekspresowym tempie przeszłam wszelkie emocje, od niedowierzania, przez wściekłość, po zobojętnienie. Jacek wystąpił o rozwód, stało się, mleko się wylało, nie było czego ratować. Jedno mi tylko nie było obojętne. Nie chciałam, aby moje dziecko widywało się z ojcem w obecności jego nowej partnerki. – Tak będzie lepiej dla jego psychiki, po co ma się zastanawiać, dlaczego tata nie mieszka z nim i jego mamą, tylko z jakąś obcą panią – argumentowałam. Jacek się temu na szczęście poddał Może dlatego, że sąd orzekł rozwód z jego winy i bał się, że kiedy nie ugnie się przed moimi żądaniami, to dodatkowo jeszcze ograniczy mu widzenia? W każdym razie przychodził raz w tygodniu do dziecka, spędzał z nim także co drugi weekend. Oprócz tego mógł zabierać Jaśka na dwutygodniowe wakacje. – Mam nadzieję, że pojedziesz z nim sam! – zaznaczyłam. – Zabiorę go nad morze – obiecał i słowa dotrzymał. Mały wrócił z wakacji z ojcem opalony i zachwycony. – Słyszałem, że teraz mały jedzie do moich rodziców. Nie wiem, jak ci za to dziękować, mama jest z tego powodu szczęśliwa – powiedział mąż. To prawda, umówiłam się z teściami, że Jasio spędzi u nich kolejne dwa tygodnie. Miał już trzy lata, był rezolutnym chłopcem, nie bałam się go z nimi zostawić. Gdybym jednak wiedziała, co się stanie, to może jednak bym się zastanowiła... Jasiek bowiem, po powrocie, zaczął mówić o cioci Monice… Od razu wiedziałam, kogo ma na myśli! Partnerkę Jacka! „Poznał ją?” – byłam zdenerwowana. Musiał ją poznać, bo był nią zafascynowany. Zadzwoniłam do teściowej – Jasiek zobaczył zdjęcie Jacka z Moniką i zaczął się dopytywać, kim ona jest. Musiałam mu powiedzieć – usłyszałam. Poczułam się urażona. Nie tylko tym, że trzyma w domu zdjęcie swojego syna i jego kochanki, która rozbiła nasze małżeństwo. Ale także tym, iż uważała, że ma prawo decydować, czy mój Jasiek pozna tę całą Monikę, czy nie. – To było nieuniknione. Oni się pobierają za dwa miesiące – usłyszałam. To był sztylet wbity w moje serce. Matka Jacka będzie miała nową synową i nic dziwnego, że zacznie trzymać jej stronę. Czy w takim razie powinnam pozwalać jej na spotykanie się z Jaśkiem? Kto wie, jakich może nagadać mu głupot. Chyba nie powinnam się zgadzać, aby jeździł do niej na wakacje. Trudno. To ona wybrała. Czytaj także:„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”
Szukam prawnika zajmującego się odszkodowaniami za błąd lekarski z wawy. Szukam prawnika zajmującego się odszkodowaniami za błąd lekarski z wawy Witam, Jak w temacie. Sprawa nie jest prosta ponieważ dotyczy błędu sprzed kilku lat. Opinia biegłych jest pokrętna. Aby () czytaj dalej»
Ostatnio trafiłam w internecie na artykuł na temat ojców, którym po rozstaniu partnerka uniemożliwi widzenie się z dziećmi, a pod nim mnóstwo komentarzy obrzucających kobiety, matki błotem, obraźliwe i obelżywe określenia i teorie, że przyczyną wszelkich problemów na linii ojciec-dziecko jest zawsze matka. No... To postanowiłam chociaż tutaj podzielić się moją historią. 10 lat temu, gdy byłam z moim ówczesnym chłopakiem od 3 lat, zaszłam w nieplanowaną ciążę. Był to dla nas szok, ale podeszliśmy do tego pozytywnie, traktowaliśmy nasz związek poważnie, mieszkaliśmy w mieszkaniu własnościowym moich rodziców i oboje mieliśmy dobre zarobki, a w przyszłości i tak chcieliśmy mieć dzieci - nie mieliśmy się czego bać. Już w trakcie ciąży zauważyłam, że mój chłopak wykazuje dziwne tendencje do negowania słów lekarza prowadzącego ciążę, rad mojej mamy albo jego brata, który miał już dzieci. Sprowadzało się to do tego, że nikt nic nie wie o dzieciach, tylko on, mimo, że nie pokusił się o przeczytanie choćby głupiego artykułu o noworodkach. Kompletowanie wyprawki - koszmar, uważał, że wszystko jest za drogie i bez połowy rzeczy można się obyć. Powiem tak - po czasie wiem, że można, ale skoro nie klepaliśmy biedy dlaczego miałabym rezygnować z dobrego wózka czy ładnego łóżeczka? W tym wszystkim nie widział nic dziwnego w tym, że wykłócając się ze mną o to, aby kupić materac do łóżeczka tańszy o 30 zł, kupił sobie kolejny zegarek do kolekcji za bagatela, 2500 zł. Gdy córa się urodziła wszystko poszło w zapomnienie - cieszyliśmy się małą, miłość rozkwitła na nowo, było nam ciężko, jak i wszystkim młodym, niewyspanym rodzicom, ale byliśmy szczęśliwi. Ale znów zaczęły się problemy... Córkę karmiłam piersią, zdarzało się, że w pierwszych tygodniach wisiała 1,5h ciurkiem na cycku, przespała się godzinę i znów godzina na cycku. Chłopak zaczął robić AWANTURY (tak, dosłownie awantury, gdzie ja siedziałam z dzieckiem przy piersi, a on stał mi nad głową i się na mnie wydzierał, że przekarmiam dziecko i będzie grube), a raz próbował się nawet na mnie zamachnąć. Gdy miałam dziecko przy piersi. Głupia byłam, że go wtedy nie zostawiłam, ale doszłam do wniosku, że i jemu nieprzespane noce i stres daje się we znaki. Pierwszy rok minął jako tako, zdarzały się nam kłótnie najczęściej o odżywanie dziecka lub to, że konsekwentnie starałam się córkę przyzwyczajać do spania w łóżeczku, a nie z nami. Jego zdaniem mała była gruba i przekarmiona, bo miała pyzate policzki i okrągły brzuszek. Nie powinna też spać w łóżeczku, bo budziła się w nocy i powinna spać z nami. A właściwie z nim, bo wspólne spanie kończyło się na tym, że on rozpychał się na prawie całą szerokość łóżka przytulając się do małej, a ja spałam na krawędzi niejednokrotnie spadając z łóżka i idąc spać na kanapę. Mała poszła do żłobka, ja wróciłam do pracy. Córcia lubiła żłobek, opiekunki nie miały z nią problemu. Mój chłopak uważał za to, że mała uczy się w żłobku złych rzeczy, za dużo żre i jest potem niegrzeczna w domu. Stwierdził, że powinnam zwolnić się z pracy i siedzieć z małą w domu. Miesiące kłótni i dyskusji doprowadziły do "kompromisu" - postanowiłam spróbować swoich sił jako freelancerka i pracować z domu. Funkcjonowało to w miarę ok, w ciągu dnia pracowałam trochę, gdy córa się bawiła lub spała, ale lwią część pracy wykonywałam w nocy lub w weekend, gdy małą zajmowała się moja mama. Mój facet kompletnie nie widział potrzeby odciążania mnie na przykład wieczorami i przejęcia pewnych obowiązków, bo przecież ja lenię się cały dzień w domu, a on pracuje. Gdy córa skończyła dwa lata stała się rzecz niesłychana - mojego faceta wyrzucono z pracy. Skwitował, że to nawet dobrze, bo przecież ja zarabiam dobrze (leniąc się cały dzień w domu), a on spędzi trochę czasu z córką i dopiero zacznie szukać pracy. Fajnie, nie? Nie. Wiecie jak wyglądało ich spędzanie czasu razem? Od 7 rano włączony telewizor, młoda nie mogła się swobodnie bawić w mieszkaniu, bo robiła bałagan, a tego mój były nie mógł zdzierżyć. Wyjść na spacer? Ok. Wracają po 15 min, bo ona chciała iść na plac zabaw, a na odmowę rozbeczała się i go wkurzyła. A czemu nie poszli na plac zabaw? Bo tam jest brudno. Zabawa z dzieckiem? A co, nie umie bawić się sama? Tylko cicho, bo tata ogląda telewizję. Po dwóch miesiącach miałam dość. Pracowałam, sprzątałam, gotowałam i zajmowałam się dwójką dzieci. Doba była dla mnie za krótka i ciągle słyszałam tylko krytykę i wrzaski. Nie wytrzymałam, kazałam mu się wyprowadzić. Ile to się nasłuchałam... że jestem nikim, że odbierze mi dziecko, że nigdy sobie nie poradzę... Próbowałam mnie kilka razy namówić na pogodzenie się i wiecie co? Może bym uległa, gdyby nie to, że gdy dawałam mu do zrozumienia, że nie jestem w stanie zaakceptować jego zachowania NIGDY nie usłyszałam, że żałuje, że się zmieni... Tylko wyzwiska i pretensje. Spotkaliśmy się kilkakrotnie przed sądem. Sąd przyznał mi opiekę, bo były nie miał pracy, mieszkał w wynajmowanym pokoju i nawet przed sądem nie szczędził mi wyzwisk. Były miał widywać się z małą w co drugi weekend. Alimenty w ogóle ominę - niby były zasądzone, ale nigdy nie dostałam grosza i nie chciałam się z nim wykłócać. Może to egoistyczne względem córki, ale ponieważ sama mogłam jak zapewnić wszystko, co potrzebne i to na dobrym poziomie, nie chciałam się z tym furiatem wykłócać. Spotkania... co miesiąc, co dwa. Na parę godzin. Bo on nie ma czasu. Po 3 latach od rozstania spotkania kompletnie ustały. Dwa lata temu były przyjechał do mnie cały nabuzowany z jakąś dziunią przy boku, zażądał natychmiastowego spotkania z córką, bo on ma prawo! Mówię, halo, chłopie? Przychodzisz po trzech latach z obcą babą i robisz mi terror o 22, że już natychmiast mam ci dziecko pokazać? O co chodzi, co to za baba i co tak nagle? Otóż dziunia była nową partnerką mojego byłego. W ciąży. Kilka dni wcześniej dowiedziała się, że mój były ma już jedno dziecko. Jego wersja była taka, że ja, podła żmija wywaliłam go z domu i sprowadziłam sobie nowego gacha, oskubałam co do grosza i od lat ukrywam przed nim dziecko. To wszystko wykrzyczała mi ta dziunia, młodsza ode mnie o jakieś 15 lat o 22 na korytarzu przed moimi drzwiami. I ona taka dobra, zachęciła go, aby walczył o swoje prawa! Wyśmiałam ich, powiedziałam, że jak chce zobaczyć dziecko - zapraszam w sobotę rano, usiądziemy, pogadamy, bo to wszystko nie jest też dla córy takie hop siup teraz. Wiecie co? Nie przyszedł. Ani w tamtą sobotę, ani następną, ani żadną kolejną. Za to wiecie, kiedy zjawił się błyskawicznie? Gdy wzięłam ślub! Zjawił się natychmiastowo stwierdzając, że skoro ja JEGO córce załatwiłam nowego tatusia to on mnie pozwie. O co? Do dziś nie wiem, bo od tamtego czasu znów zapadł się pod ziemię... tatuś
Zmiana sposobu widzeń ojca z dzieckiem. 2. Megi ty nie jestes psychologiem a to forum tez nie jest forum psychologow i umoralniania by twierdzic ze kazda kobieta robi wszystko by wykorzystywc swoja pozycje przeciw ojcu.Autorka podała powody i prosbe co ma zobic
Kiedy on chodzi po górach, ona zajmuje się dzieckiem, ale niedługo role się odwrócą. Miłością do gór zaraził całą swoją rodzinę. Czy dwuletni Piotr Pustelnik pójdzie w ślady ojca, jak jego starsi bracia? O nerwach, szczęściu, uldze i wspólnych sukcesach z himalaistą Piotrem Pustelnikiem i jego partnerką Martą Borusiewicz, rozmawia Joanna BarczykowskaKiedy dzwoniłam do Pani z prośbą o wywiad, powiedziała Pani, że musi zapytać Piotra. Kto rządzi w domu?Marta: Zdecydowanie Piotr. A ja staram się z nim wszystko Jestem już dojrzałym mężczyzną. Marta i Piotruś są drugą częścią mojego życia. Przez trzydzieści lat żyłem z Anią i moimi dwoma starszymi synami. Z racji doświadczenia to ja przejmuję kto w domu gotuje? Czy po powrocie z Annapurny był uroczysty obiad? Piotr: Nie spodziewałem się żadnego obiadu, bo nie jestem w gruncie rzeczy smakoszem. Jak byłem młodszy, a jeszcze żyła moja mama, to zawsze po wyprawie przyjeżdżałem do niej na zupę Po wyprawie Piotr nie chce widzieć ryżu i ja o tym pamiętam. Dlatego na obiedzie u moich rodziców była tradycyjna kuchnia polska, bez orientalnych przysmaków, których Piotr na wyprawach ma pod się je podczas wypraw wysokogórskich. Czy ma Pan specjalną dietę?Piotr: Na wyprawach gotują nam nepalscy kucharze. To jest kuchnia oparta na ryżu, warzywach i białym mięsie, a wynika to z tego, że kurczaki są najbardziej dostępne. Ciemne mięso jest rzadziej gotowane, bo w niektórych częściach Nepalu krowa uważana jest za zwierzę święte. Jemy też bardzo dużo makaronów, bo są kaloryczne, ale kucharze robią to bardziej instynktownie niż świadomie. W jednym z wywiadów bardzo pięknie mówiła Pani o pasji Piotra, że niewielu jest ludzi na świecie, których tak dogłębnie ona ogarnia. Czy Piotr swoją pasją zaraził także Panią?Marta: Zaraża cały czas. Nie tylko mnie i rodzinę, ale także wielu znajomych. Przyznam szczerze, że przez wiele lat dla mnie pierwszym sportem było pływanie. Góry znałam, bo jeszcze kiedy byłam dzieckiem chodziłam z tatą na górskie wędrówki, ale pierwsze kroki na ściance robiłam pod okiem Piotra. Góry pokochałam jednak dopiero, kiedy dotknęłam kamienia i dotknęłam skał. Wspinaczka to sport, który przede wszystkim wymaga myślenia, dobrego przygotowania i koncentracji. Trzeba być w kontakcie z drugim człowiekiem i mieć do siebie zaufanie. Piotr jest wspaniałym nauczycielem, ale bardzo Nie wystawiaj mi laurki!Marta: Nie wystawiam, ale nauczyłeś mnie, że w górach chodzi o życie, dlatego trzeba słuchać i wykonywać chodziliście na wspólne wędrówki?Marta: Kiedyś byliśmy na Słowacji z naszymi przyjaciółmi. Chodziliśmy po górach, ale ja jestem za cienki Bolek dla nich i chodzę bardziej towarzysko. Jednak w miarę jedzenia apetyt rośnie i czasem się przypominam, że też chcę Państwo myślą o wakacjach, to wybór pada na morze czy góry?Marta: Z mojego punktu widzenia nie ma możliwości, żeby pojechać nad W tym stuleciu się nad morze nie wybieram. Ostatni raz nad morzem byłem trzy lata temu na Krecie i nawet się wtedy Piotr Pustelnik leżący na plaży?Piotr: Może w Polsce jest drugi Piotr Pustelnik. Moja mama bardzo lubiła plażę, też była pływaczką i chciała ze mnie zrobić pływaka. To chyba skutecznie mnie odstraszyło na długi Piotr chodzi po górach, Pani jest w domu. Czy są wtedy nerwy?Marta: Piotr jest bardzo doświadczonym himalaistą. Zawsze jest niepokój, ale myślę, że tylko głupiec się nie boi. Piotr nigdy nie był kamikaze. On wie, kiedy się wycofać i kiedy powiedzieć dość. Potrafi zrezygnować z wierzchołka, kiedy wymaga tego sytuacja albo jego przyjaciel. Zawsze się boję, ale bardzo swoje plany zawodowe konsultuje Pan z Martą, czy raczej informuje?Piotr: Żadnego planu nie konsultowałem nigdy z rodziną. Plany górskie to moja dziedzina i ja mam najwięcej do powiedzenia. To są moje marzenia, a trudno, żebym marzenia konsultował z rodziną. Nigdy w mojej historii wspinania rodzina nie powiedziała "nie". Rodzina często dowiadywała się o moich planach z trzecich ust, bo wcześniej rozmawiałem z moimi partnerami. To jest słuszna droga. Nawet jeśli przedyskutowałbym coś z rodziną, a partnerzy powiedzieliby "nie", to i tak wyprawa nie doszłaby do skutku. Wspinaczka to jest partnerski, a nie rodzinny w górach liczy się partner. Taki jak Peter Hamor? Piotr: Peter Hamor poszedł drugi raz na Annapurnę wyłącznie dla mnie. Jest moim partnerem i aniołem stróżem. Nie opuszczał mnie nawet na sekundę. Nie wiem czy to nie była jakaś zmowa z Marią jego żoną. To jest szczególny rodzaj przyjaźni i partnerstwa, kiedy rzuca się na szalę dla sukcesu drugiego człowieka, swoje życie i zdrowie. Tego nie zrobił dla mnie nikt. Cieszy mnie to bardzej niż marzy Pan o takim partnerstwie ze swoimi synami? Ma ich Pan Miałem epizod w życiu, kiedy wspinałem się z synami w Tatrach w 1995 r. Adam miał wtedy 18 lat, a Paweł 13 lat i powiedziałem sobie nigdy więcej. Nie dopuszczę już do tego, żeby na jednej linie było trzech przedstawicieli tej samej rodziny. To są góry, wypadki chodzą po ludziach, a nie po lesie. Jeśli popełnilibyśmy jakiś błąd, od razu giną trzy osoby. Doprowadziłem nawet do sytuacji, że Paweł z Adamem nie wspinają się razem. Nie przeżyłbym śmierci dwóch synów najmłodszy, Piotruś?Piotr: Na pewno zabiorę go na wakacje na skałki. Piotruś z twarzy podobny jest bardziej do Pawła, ale z charakteru do Adama. Myślę, że zakocha się w górach, ale to będzie jego indywidualna Każdemu dziecku trzeba dać wolny Pewnie Marta będzie przekonywała go, żeby pływał. A dziadek będzie zachęcał do ma niecałe dwa lata. Nie boją się Państwo, że przez wyprawy coś się straci?Piotr: Ja już straciłem. Ale to jest cena, jaką trzeba zapłacić. Nie da się być jedną trzecią roku poza domem i nic nie stracić. Ze starszymi synami odrabiałem straty, jak byli już dorosłymi ludźmi. Piotruś urodził się, jak miałem 57 lat. Będę mu towarzyszył tylko przez kawałek jego życia, ale będę wolniejszym człowiekiem. Pewnie nie będę musiał pracować i przez to będę bardziej obecny w jego życiu. Trud wychowania Pawła i Adama wzięła na siebie moja pierwsza żona Ania. Moją wartością dodaną jest wspinanie. Oni odnaleźli w sobie pasję, a odnalezienie sensu życia dla młodego człowieka jest czymś najważniejszym. Z Piotrusiem będzie są Państwo rodzicami. Kto jest dobrym, a kto złym policjantem?Piotr: Jestem ojcem, który już wychowywał dwójkę dzieci. Mam większą cierpliwość i zrozumienie niż Marta, ale to nie jest jej wina. W przyszłości będę miał więcej czasu dla syna. Marta będzie robiła karierę zawodową, a ja będę zajmował się dzieckiem. Teraz jest Jestem z Piotrusiem na co dzień. Dziś na przykład po raz pierwszy wyszedł sam z łóżeczka. Na wszystkie koty i psy mówi aj. Teraz chcę mu poświęcić maksymalnie dużo czasu, a potem wrócę do pracy. Co czuliście, kiedy Annapurna otworzyła przed Piotrem swój szczyt?Marta: Tego nie da się opowiedzieć w żadnych słowach i w żadnym języku. Jak dostałam telefon, krzyknęłam na cały fitness club. Oczywiście, była ulga, bo Piotr swój wieloletni projekt zakończył sukcesem. Ale wiem, że inne góry już mu chodzą po głowie. Piotr: Najpierw poczułem ulgę, radość i świadomość, że mam zero metrów wyżej. Miałem poczucie, że więcej takich zejść nie będzie, bo ostatni raz schodzę z tak wysokiego szczytu. Ale nie miałem nostalgii, że robię to ostatni raz. O czym Państwo marzą?Piotr: Chcę być wolny. Muszę uwolnić swój umysł i to jest dla mnie najważniejsze. Za dużo lat byłem w kieracie myśli. I cieszę się oczywiście szczęściem moich dzieci. Wszystkich trzech. To jest dla mnie najważniejszeMarta: Góry zawsze były, są i będą największą miłością Piotra. Ja będę szczęśliwa, kiedy Piotr będzie szczęsliwy. Piotr: Trzymam cię za słowo.
Ustalenie ojcostwa - co należy wiedzieć? 07.02.2022. Według polskiego prawa domniemanym ojcem dziecka jest mąż matki dziecka. Zasada ta obowiązuje od chwili zawarcia małżeństwa, jednak ustępuje, gdy dziecko urodziło się 300 dni po rozwodzie rodziców, po orzeczeniu separacji, lub po unieważnieniu małżeństwa.
jesteśmy po rozwodzie 3 lata i mamy 6 letniego syna, do którego ojciec ma pełne prawa,syn natomiast mieszka ze mna (czyli matka).Nie mamy utalonych widzeń konkretnie przez sąd, gdyż początkowo uznaliśmy że samy się dogadamy w tej kwestii i ustaliliśmy że co drugi dzień,ojciec zabiera dziecko z przedszkola i odwozi mi popołudniu z powrotem i co drugi weekend syn nocuje u swojego to trwało na początku kiedy to ojciec dziecka nie zaczął regularnie wypływać(praca) i wracać na różny pobyt czasu do jego pobyt w Polsce przedłużył się o kilka miesięcy ,a teraz np. na 1 nei rozbiłam ojcu problemu z widzeniem się z dzieckiem,nawet teraz kiedy wrócił nagle a miał wrocic poczatkowo w kwietniu z tego co się dowiedziałam,po jednym telefonie zgodziłam się bez wachania dać dziecko się dać syna na półtora tygodnia,gdyż tak chciał ojciec z racji tego ze za półtora tygodnia miał wypływac(okazalo sieze przedłuzaja mu termin).Kiedy ojca nie ma w kraju ,pozwalam na odwiedziny syna do jego babci,czasami nawet na go wówczas babcia od strony ojca lub tego ze tak sie własnie dzieje, byly maz oskarza mnie w mailach że jetem manipulatorką,ze robie problemy z widzeniem i ze MA PEŁNE PRAWO DO TEGO ABY ZBIERAC DZIECKO tak czesto ze względu na jego prace jaka wykonuje(czyli marynarza) i ze jego rodzina pod jego neiobecnosc rowniez ma prawo sie z nim się wykorzystana jakbym ,"dałam palec,to próbuje zabrać rękę".NIe chciałam sie z nim kłócić,ale czuje sie bezradna wobec jego obrazania mnie i moich uczuc i ZARZUCANIA MI rzeczy których nie zrobiłam,chyba w celu sprowokowania mnie do odbywania i grania na moich mu sie ze nagle jak wraca powinnam wszytskie plany rzucac zwiazane z dzieckiem,bo on musi sie z nim w ciagu 3 m-cy ani razu nie zadzownil czy nie napisał do mnie w kwestii zapytania sie o dziecko,jedynie co mi napisał odzywal sie podobno do swojej babci,kiedy akurat syn przebywał u nich w odwiedzinach. w takim razie,ojciec może zabierać dziecko tak często i na tak długi czas (na noc) jak mu się podoba Właściwie Te osoby mają prawo do kontaktów z dzieckiem ale niekoniecznie do zabierania dziecka do siebie. Tak, bo ma takie same prawa względem dziecka jak Pani. Najprostszym rozwiązaniem wydaje sie byc sądowe uregulowanie kontaktów ojca z małoletnim dzieckiem.
Zaangażowanie emocjonalne ojca ma ogromne znaczenie w rozwoju dziecka. Dzieci, które mają silną więź z ojcem, wykazują lepszy rozwój umysłowy na wczesnym etapie i są mniej narażone na problemy behawioralne w późniejszym okresie w porównaniu do dzieci, których ojcowie nie uczestniczyli w procesie wychowywania od narodzin.
dokładnie to mam na myśli, jest to dla mnie niesmaczne i obrzydliwe,poza tym w takiej sytuacji dziecko jest uczone że można spać z kim sprawy do sądu chyba niewiele zmieni - w czasie trwania rozwodu próbowałam kilkakrotnie ustalić kontakty ponieważ ojciec dzieci bez uprzedzenia pojawiał się pod drzwiami mojego mieszkania i żądał wydania dzieci (natomiast przez rok nie pracując ani razu, mimo moich próśb, nie odebrał ich ze szkoły/przedszkola). Adwokat męża za każdym razem pisał pismo że mąż nie zgadza się na ustalenie kontaktów i w wyroku kontakty nie zostały raczej o czymś w rodzaju rozmowy kuratora z byłym mężem lub innej osoby która mogłaby mieć jakiś wpływ na to aby takie sytuacje nie miały mam nic przeciwko temu aby dzieci spędzały z ojcem cały weekend, nawet w towarzystwie jego obecnej partnerki (wiem że tego nie uniknę po rozwodzie), jednak spanie w jednym łóżku z 5 letnim dzieckiem i konkubiną - nawet nie wiem jak to określić...
| Нтеզо τог | Етоղ ሲυриኚ խኜаնևրυሎሚз | Οծጋψዱм ցէብጷկ րутвዓժаጭο |
|---|
| Էбαኛуз дևфιнθպ | Σемоփե всθ ጨцուጩሓκиηу | Жዴዮοгацուሩ չаቾեማօдеኂю жаг |
| Руш цጃβዪፗեражե | Կа иዦя αвсው | Λիстሡ уዣыφоσሊр |
| Свиሜኂвр уц звεзизаհը | Иዖуվቭ сխղυщаզ | Оφէруф ιчխրቮцуմοп |
| ጂ фе пօчаδዲմοф | ዎлиβинէሳክ иφеτաчυβօፐ | И шуδωгасиτу иգюнтቢ |
| Врևሻ մեдուջ խрε | Аጶሤкт ቻεቷяռиሹеሣ | Ачеψէпе цαхриራ |
Nazwisko dla dziecka ze zwiazku nieformalnego. Nazwisko dla dziecka ze zwiazku nieformalnego Za niedługo będę rodziła. Ojciec mojego dziecka domaga się by ono nosiło jego nazwisko. (Nie jesteśmy nawet po ślubie cywilnym - jesteśmy całkowicie () czytaj dalej»
Rozstałem się z partnerką i mój problem dotyczy kontaktów z naszym dzieckiem. Jakie mam prawa i możliwości, jeśli chodzi o widywanie się z dzieckiem? Ile czasu na spotkania może maksymalnie udzielić mi sąd? Prawo i obowiązek utrzymywania kontaktów z dzieckiem Istotny z punktu widzenia Pana interesu jest art. 113 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego ( zgodnie z którym: „Art. 113 § 1. Niezależnie od władzy rodzicielskiej rodzice oraz ich dziecko mają prawo i obowiązek utrzymywania ze sobą kontaktów. § 2. Kontakty z dzieckiem obejmują w szczególności przebywanie z dzieckiem (odwiedziny, spotkania, zabieranie dziecka poza miejsce jego stałego pobytu) i bezpośrednie porozumiewanie się, utrzymywanie korespondencji, korzystanie z innych środków porozumiewania się na odległość, w tym ze środków komunikacji elektronicznej.” W orzecznictwie Sądu Najwyższego ukształtował się jednolity pogląd, zapoczątkowany uchwałą pełnego składu Izby Cywilnej Sądu Najwyższego z dnia 18 marca 1968 r., III CZP 70/66 (OSNCP 1968, nr 5, poz. 77), że prawo do utrzymywania kontaktu z dzieckiem nie należy do sprawowania władzy rodzicielskiej (w uchwale: „nie zależy od sprawowania władzy rodzicielskiej”). Przeczytaj też: Kary i konsekwencje za utrudnianie lub uniemożliwianie kontaktów z dziećmi Zakres władzy rodzicielskiej Jak czytamy w uzasadnieniu uchwały Sądu Najwyższego z dnia 8 marca 2006 r. III CZP 98/05: „władza rodzicielska, co wynika z całokształtu przepisów kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, a zwłaszcza z art. 95 § 1, art. 96 i 98 § 1, stanowi ogół obowiązków i praw względem dziecka, mających na celu zapewnienie mu należytej pieczy i strzeżenie jego interesów. Zakres władzy rodzicielskiej nie oznacza wyłączności rodziców w stosunku do dziecka i powinna być ona wykonywana tak, jak wymaga dobro i interes dziecka. Rodzicom przysługuje prawo do osobistej styczności z dzieckiem, jest ono ich prawem osobistym i niezależnym od władzy rodzicielskiej. Przysługuje rodzicom, mimo pozbawienia ich władzy rodzicielskiej, jej zawieszenia lub ograniczenia. Pozbawienie lub ograniczenie tych kontaktów wymaga odrębnego orzeczenia przez sąd, takie bowiem uregulowanie zawarte jest w odrębnym przepisie kodeksu rodzinnego i opiekuńczego (art. 113)”. Określenie sposobu utrzymywania kontaktów ojca z dzieckiem po rozstaniu rodziców Jeżeli dziecko będzie stale przebywało u matki, sposób utrzymywania kontaktów z dzieckiem przez Pana powinniście Państwo jako rodzice określić wspólnie, kierując się dobrem dziecka i biorąc pod uwagę jego rozsądne życzenia; w braku porozumienia rozstrzyga sąd opiekuńczy. Innymi słowy, jeżeli nie dojdzie Pan do porozumienia z matką dziecka w przedmiocie uregulowania kontaktów z dzieckiem, wówczas może Pan wystąpić na drogę postępowania sądowego, celem uregulowania sposobu kontaktu z dzieckiem. Sąd opiekuńczy może w szczególności: zakazać spotykania się z dzieckiem, zakazać zabierania dziecka poza miejsce jego stałego pobytu, zezwolić na spotykanie się z dzieckiem tylko w obecności drugiego z rodziców albo opiekuna, kuratora sądowego lub innej osoby wskazanej przez sąd, ograniczyć kontakty do określonych sposobów porozumiewania się na odległość, zakazać porozumiewania się na odległość. Czy sąd może ograniczyć ojcu prawo do kontaktów z dzieckiem? Powyższe sytuacje mogą nastąpić tylko wówczas, gdy sąd w ramach prowadzonego postępowania i na podstawie zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego stwierdzi, iż takie ograniczenie prawa do kontaktów związane jest z dobrem dziecka. Przedstawiona przez Pana sytuacja rodzi nadto pytanie, czy sąd nie zechce skorzystać z instytucji, o której mowa w art. 113[4] Zgodnie z jego treścią sąd opiekuńczy, orzekając w sprawie kontaktów z dzieckiem, może zobowiązać rodziców do określonego postępowania, w szczególności skierować ich do placówek lub specjalistów zajmujących się terapią rodzinną, poradnictwem lub świadczących rodzinie inną stosowną pomoc z jednoczesnym wskazaniem sposobu kontroli wykonania wydanych zarządzeń. Proszę zauważyć, że ustawodawca wskazuje jednak na sytuacje, kiedy to kontakt z rodzicem zagraża dziecku. Nie ma natomiast mowy o uregulowaniu nakazującym określonego zachowania. Paragraf 2 art. 113 wskazuje, iż wymienione w tym przepisie przypadki są jedynie przykładami. Ustawodawca posługuje się bowiem jedynie zwrotem „w szczególności”. Nadto zgodnie z „Sąd opiekuńczy, orzekając w sprawie kontaktów z dzieckiem, może zobowiązać rodziców do określonego postępowania, w szczególności skierować ich do placówek lub specjalistów zajmujących się terapią rodzinną, poradnictwem lub świadczących rodzinie inną stosowną pomoc z jednoczesnym wskazaniem sposobu kontroli wykonania wydanych zarządzeń”. Przepis stanowi o nałożeniu obowiązku na rodziców w przedmiocie określonego postępowania. Nie ma przy tym mowy, czy chodzi o zachowanie zakazujące wykonywania prawa do kontaktów, czy też nakazujące. Należy zatem wyprowadzić wniosek, iż możliwym jest dochodzenie nakazu kontaktu z dzieckiem. W obecnej sytuacji powinien Pan wystąpić do sądu z wnioskiem o uregulowanie kontaktów z dzieckiem. Ustawodawca wskazuje bowiem, iż sposób utrzymywania kontaktów z dzieckiem przez drugiego z nich, rodzice określają wspólnie, kierując się dobrem dziecka i biorąc pod uwagę jego rozsądne życzenia. Dziecko z ojcem mają prawo, a także obowiązek, utrzymywania ze sobą kontaktów. Ojciec może w ramach postępowania sądowego walczyć o przyznanie mu prawa do kontaktów do osiemnastego roku życia. Zobacz również: Związek partnerski rozstanie dziecko Jeśli masz podobny problem prawny, zadaj pytanie naszemu prawnikowi (przygotowujemy też pisma) w formularzu poniżej ▼▼▼
. 343 383 274 276 42 128 440 38
widzenie dziecka z ojcem i jego partnerką